"Historia małżeńska" Tomasza Kieresa - relacja ze spotkania DKK
Czerwcowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki przy Filii nr 1 w Przechowie poświęcono dyskusji nad książką Tomasza Kieresa pt. ”Historia małżeńska”.
Autor poczytnych, obyczajowych powieści kreowany jest na polskiego Nicholasa Sparksa. Rzadko się zdarza, jak przyznały Panie Klubowiczki, by mężczyzna z taką znajomością panujących emocji pomiędzy małżonkami, pobudzał czytelnika do wzruszeń i refleksji nad życiem. Malwina i Alek to małżeństwo z prawie 30-letnim stażem. Poznajemy ich w momencie wyjazdu córki Pauli na studia do Szwecji. Do tej pory swoją uwagę skupiali na opiece i wychowaniu córki. Kiedy zostali sami ich uczucie jak gdyby nieco osłabło. Teraz dopiero okazało się, że żyli obok siebie , a nie ze sobą. Nadchodzi weekend, podczas którego Malwina i Alek będą starali się zweryfikować uczucia względem siebie. Swoją historię opowiadają czytelnikom naprzemiennie sami bohaterowie. Współczesna akcja przeplatana jest wspomnieniami pary małżonków z różnych okresów ich znajomości. To historia jakich wiele zdarza się w życiu. Alek i Malwina poznali się na studiach. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Po pewnym czasie zamieszkują razem, na świecie pojawia się ich córka. Ich uczucie było głębokie, choć istniała pewna doza rezerwy ze strony Malwiny. Teraz, kiedy zostają sami, staje się to bardziej widoczne. Malwina i Alek stoją przed dużym wyzwaniem. Czy nowa rzeczywistość, w której się znaleźli, pozwoli im na odbudowanie dawnego, silnego uczucia? Co zwycięży: czy wieloletnie przyzwyczajenie do siebie, a może odnowione uczucie? Alek w wolny weekend organizuje dla nich wycieczkę w przeszłość. Odwiedzają miejsca, w których bywali jako młodzi i zakochani ludzie. Miejsca, które kojarzą im się z gorącym uczuciem, jednością, zrozumieniem i zaufaniem. Alek jest entuzjastycznie nastawiony do każdej chwili spędzonej razem, Malwina zaś, nieco chłodniej do wszystkiego podchodzi, jak gdyby miała pewne obawy pozostawania z Alkiem sam na sam. On jest motorem odbudowy uczuć w ich związku, Malwina jest nieco sceptyczna, wycofana, nie okazuje takiego entuzjazmu. Tłumaczy to tęsknotą i troską o córkę w Szwecji. Alek wyczuwa, że Malwina nie jest z nim zupełnie szczera, zawsze zostają jakieś niedomówienia. Odnosi wrażenie, że Malwina coś przed nim ukrywa.
Czy taki związek ma jeszcze szansę na przetrwanie? Czy uda się to bohaterom książki? Należy ją po prostu przeczytać z uwagą do końca, bo w nim cała prawda ukryta. Panie Klubowiczki szczerze zachęcają do przeczytania tej pozycji. Nie tylko kobiety, ale również panowie mogliby wiele z niej wynieść.
Oprac. Izabela Feddek
Roma Ligocka „Siła rzeczy” - relacja ze spotkania DKK
Roma Ligocka „Siła rzeczy”
W czerwcu podczas spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki rozmawialiśmy o książce Romy Ligockiej „Siła rzeczy”. Jej książki „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku”, „Tylko ja sama”, czy „Dobre dziecko” stały się bestsellerami, nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Wielokrotnie nagradzana, przez wiele lat pracowała jako kostiumolog i scenograf w licznych europejskich teatrach, operach, także w filmie i telewizji. Jest też uznaną malarką - jej prace można spotkać w wielu kolekcjach na całym świecie. Autorka dobrze znana jest czytelnikom poprzez jej debiut pisarski, czyli „Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku”, którą napisała po obejrzeniu filmu „Lista Schindlera”, w którym rozpoznała sama siebie w postaci dziewczynki w czerwonym płaszczyku. Książkę „Siła rzeczy” Roma Ligocka pisała w Nicei i Krakowie. Do Francji pisarka wyjechała na początku 2020 roku, by na Lazurowym Wybrzeżu szukać inspiracji i być może śladów po swojej babci, która w 1938 roku spędziła tu pierwsze i zarazem ostatnie zagraniczne wakacje. Dla Romy Ligockiej pobyt zaplanowany na dwa tygodnie niespodziewanie z powodu pandemii zamienił się w trzymiesięczne zamknięcie. To wtedy pisarka stwierdziła, że nastał czas, kiedy wszyscy staliśmy się dziewczynkami w czerwonych płaszczykach.
„Siła rzeczy” to wyjątkowa, poruszająca opowieść o rodzinnych losach, w czasach współczesnych oraz podczas II wojny światowej. Jak zauważyli Klubowicze narratorkami, a zarazem bohaterkami są Roma Ligocka i jej babka Anna. Wraz z nimi wyruszamy w podróż do Nicei, na Lazurowe Wybrzeże, ale również w przeszłość, do roku 1938, gdzie w Krakowie, spokojnie i szczęśliwie żyje jej żydowska rodzina, a ona sama właśnie przychodzi na świat. Klubowicze podkreślili, że autorka poprzez zapiski w „Pamiętniku Anny Abrahamerowej” poznali zwyczajne życie rodziny żydowskiej, w tym wrażenie domu pełnego ciepła, zapachu smakowitych potraw i ciast. Wraz z rodziną Abrahamerów przemierzali krakowskie ulice i ogrody, poznając zapomniane zwyczaje czy modę z tamtych czasów. Klubowicze stwierdzili, że książka Romy Ligockiej wprowadza w smutek, szczególnie teraz, gdy tak blisko nas, blisko naszych granic trwa wojna. Spora część dyskusji dotyczyła przeżyć bohaterów w przededniu wybuchu II wojny światowej. Klubowicze przyznali się, że czytając tę książkę nie brakowało im wzruszeń i zadumy, szczególnie że doskonale wiemy jak zakończyło się życie wielu żydowskich rodzin.
Książkę Klubowicze ocenili bardzo dobrze, nie tylko ze względu na jej piękne wydanie z wyraźnym drukiem, wzbogaconą zdjęciami z rodzinnego albumu i opisem losów poszczególnych bohaterów, ale szczególnie ze względu na jej wspaniałą formę przekazu, tego, co minęło bezpowrotnie, przemian pokoleniowych i siły rzeczy, które: z pozoru nieważne odrywają nas od smutnych myśli, dodają nam spokoju, dodają sił. Jest to książka, którą warto przeczytać!
moderator Marcin Warmke
Czerwcowe spotkanie DKK w Przechowie
Zapraszamy na spotkanie DKK w czerwcu
"Świeccy" Marcel Andino Velez - spotkanie DKK w Przechowie
Majowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w Filii nr 1 w Przechowie poświęcono omówieniu debiutu literackiego Marcela Andino Veleza pt. ”Świeccy”. Autor to dziennikarz, etnograf, a także były już wicedyrektor Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Chcąc zaopiekować się chorymi rodzicami zrezygnował z tego stanowiska i stworzył system rodzinnej opieki geriatrycznej. Zanim Panie Klubowiczki miały okazję zapoznać się z tą pozycją, wzięły udział w spotkaniu z autorem w ramach Światowego Dnia książki, zorganizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Świeciu.
Sam autor i prowadzący spotkanie tylko częściowo przybliżyli wszystkim uczestnikom treści zawarte w książce.
Powieść składa się z dwóch części. Jedna, to właściwa treść o współczesnym życiu miasta, druga, to gawędy historyczne nestora rodu – dziadka Henryka. Książkę można czytać w jednym ciągu lub rozdzielając część współczesną od historycznej. „Świeccy” to powieść o rodzinie Świeckich, którzy mieszkają w mieście liczącym ponad 80 tys. mieszkańców. Świecie według Valeza, to miasto uprzemysłowione i nowoczesne. Działają tu m.in. Instytut Rozwoju Regionalnego. Świeckie Radio. Cukrownia, Domy Kultury, Hotel Centralny, linie tramwajowe, Spółdzielnia Mieszkaniowa oferująca tanie lokale itd. To miasto przyszłości, w którym każdy chciałby zamieszkać. Świecie przyciąga mieszkańców nie tylko pobliskich miast (Chełmna i Grudziądza), ale i dalszych (Malborka, Chojnic, Torunia czy Bydgoszczy). Rządzi tu wpływowa i bogata rodzina Świeckich, która oprócz swojej charytatywnej działalności zajmuje się mecenatem sztuki i posiada wiele cennych obrazów w swojej kolekcji. Świeccy, to bohaterowie dobrze wykształceni, majętni, którzy próbują coś zmienić we współczesnej Polsce. byłaby wolna od wpływu Kościoła na funkcjonowanie kraju. Część historyczna opisuje dzieje przodków współczesnej rodziny Świeckich na przestrzeni wielu wieków. Autor drobiazgowo opisał ich polityczną karierę łącząc z historią Polski. Widać tutaj ogrom pracy, jaką autor wniósł w stworzenie tej części książki. Śledząc losy powieściowych bohaterów można znaleźć elementy współczesnego nam Świecia. Są to rozmieszczone w różnych miejscach miasta kamienne twarze, piekarnia Jarząb i oczywiście Diabelce, jako siedziba rodu Świeckich. Pojawiają się nazwy byłych i istniejących, okolicznych wsi: Przechówko, Konopat, Przechowo, Gródek (elektrownia), Nowe Marzy (autostrada).
Sama wizja fikcyjnego Świecia Paniom Klubowiczkom spodobała się. W takim mieście można przyjemnie mieszkać. Jednak niektóre z Pań przyznały, że nie doczytały książki do końca. Spowodował to natłok informacji , faktów i osób, szczególnie w części historycznej, który gmatwał poruszane wątki. Padła również opinia, że książką może zainteresować się osoba lubiąca historię. Z pewnością nie jest to książka dla każdego czytelnika, ale obraz Świecia, jakim mogłoby być przyciągnie chętnych do jej przeczytania.
Oprac. Izabela Feddek
Maja Lunde „Ostatni” - relacja ze spotkania DKK
Każdy element natury jest ważny!
Maja Lunde „Ostatni”
Majowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki upłynęło na dyskusji o wyjątkowej książce norweskiej pisarki Mai Lunde zatytułowanej „Ostatni”. Autorka pochodząca z Oslo zadebiutowała książką dla dzieci „Over grensen”, która została oparta na prawdziwych historiach norweskich Żydów podczas II wojny światowej. Jej pierwszą powieścią dla dorosłego czytelnika jest „Historia pszczół”, otwierająca cykl o zmianach klimatycznych. Omawiana przez Klubowiczów powieść „Ostatni” jest trzecią powieścią w tym cyklu, w której po raz kolejny M. Lunde stara się przestrzec ludzkość przed konsekwencjami jej nieprzemyślanych działań. W książce opowiada o wymieraniu koni Przewalskiego, jedynego współcześnie dziko żyjącego gatunku tych zwierząt, nazwanego na cześć Nikołaja Przewalskiego. Koń Przewalskiego, bo to o nim mowa w powieści, pierwotnie występował na stepach Azji Środkowej oraz Mongolii. Niestety na skutek ekspansji człowieka gatunek ten został całkowicie wytępiony na wolności. Dopiero w XX wieku, dokładniej w jego drugiej połowie podjęto starania przywrócenia obecności tego konia w warunkach naturalnych. Współcześnie również występuje po readaptacji, właśnie na pograniczu Mongolii oraz Chin. Niewątpliwie samo przywrócenie naturze tych zwierząt jest sukcesem, nadal jednak jest to gatunek silnie zagrożony całkowitym wyginięciem, o czym należy pamiętać.
Dyskusja pokazała, że powieść M. Lunde „Ostatni” okazała się bardzo ciekawą lekturą. Jak podkreślili Klubowicze nie jest to tylko powieść o koniach Przewalskiego. Jest to książka o wielkiej pasji, pasji, która ma ogromny wpływ na życie bohaterów powieści. Przeplatające się historie, osadzone w trzech planach czasowych, dają dużo do myślenia o naszej przyszłości. Klubowicze doszli do wniosku, że niestety to człowiek jest największym szkodnikiem przyrody. Nie wiemy, jaki wpływ na przyszłość przyrody będą miały nasze działania i nasze życie. Czy sami uparcie dążymy do samozagłady? Z pewnością książka daje dużo refleksji i zastanowienia się nad naszym życiem, życiem w zgodzie z naturą. Książka wywarła duże wrażenie na Klubowiczach, podkreślili, że autorka wspaniale przedstawiła relacje międzyludzkie, co sprawia, że powieść czyta się z zainteresowaniem. Podkreślili, że jest to kolejna książka, którą warto przeczytać i jest ona godna polecenia! Proza Mai Lunde tak spodobała się Klubowiczom, że postanowili sięgnąć po jej pozostałe powieści.
moderator Marcin Warmke
Majowe spotkanie DKK
Relacja z kwietniowego spotkania DKK w Przechowie
Podczas kolejnego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Filii nr 1 omawiano książkę amerykańskiej pisarki Brit Bennett. Wychowała się w Kalifornii Południowej, uzyskała tytuł magistra sztuk pięknych w dziedzinie literatury pięknej na Uniwersytecie Michigan. Zdobyła Nagrodę Hurston/Wrighta dla ciemnoskórych pisarzy.
„Moja znikająca połowa” to opowieść o dwóch siostrach bliźniaczkach. Choć ich dalecy przodkowie byli czarnoskórymi mieszkańcami małej miejscowości Mallard, to obecnie obie mają jasną karnację.
Żyją w czasach segregacji rasowej, gdzie kolor skóry (czarny) prowadzi do wielu upokorzeń i ograniczeń. Chociaż tego problemu siostry nie miały, to Desiree i Stella w wieku 16 lat podjęły decyzję o ucieczce z domu. Wierzyły, że w dalekim świecie osiągną lepszy status społeczny. Ucieczka dawała szansę na odmianę losu. Wybory, których dokonały podczas samodzielnego życia, wpłynęły na ich diametralnie różne dzieje. Podczas pobytu w Nowym Orleanie ich drogi rozeszły się na wiele lat.
Stella, chcąc odciąć się od swych murzyńskich korzeni i marząc o dostatnim życiu wychodzi za mąż za białego mężczyznę. Z tego związku rodzi się córka Kennedy. Stella żyje w ciągłym kłamstwie udając białą. Nie przyznaje się do posiadania jakiejkolwiek rodziny. Boi się opinii publicznej i tego, że kłamstwo na temat jej pochodzenia kiedyś wyjdzie na jaw.
W swoim otoczeniu zachowuje się jak typowa rasistka, czego przykładem jest jej sprzeciw dotyczący kupna domu na osiedlu białych przez czarnoskórą rodzinę.
Desiree wiąże się z czarnoskórym prawnikiem. Po kilku latach wspólnego życia, po urodzeniu córki Jude ucieka przed przemocą domową i powraca do swego rodzinnego Mallard. Zamieszkuje razem z córką u matki, nie zaprzestając w poszukiwaniach swej siostry.
Po kilkunastu latach córki bliźniaczek spotykają się: biała Kennedy i czarna jak atrament Jude.
Śledząc historię sióstr poznajemy różne problemy , które w swej powieści zawarła autorka. Głównym jest rasizm, następnie samotność, nietolerancja, transseksualizm, poszukiwanie własnej tożsamości.
To powieść o poszukiwaniu i podążaniu za marzeniami o własnym miejscu na ziemi. To opowieść o trudnych relacjach rodzinnych i międzyludzkich, o tym, co rzeczywiście w życiu jest najważniejsze.
Panie Klubowiczki uznały temat książki za interesujący, choć forma przekazu, ich zdaniem, jest trochę zawiła. Książka zawiera wiele wątków i różnych bohaterów, co czyni ją tym bardziej ciekawą. Paniom szczególnie podobał się wątek Desiree i Early’ego. Ich znajomość z lat dziecięcych i ta późniejsza w dorosłym życiu jest przykładem ciepłych relacji międzyludzkich.
Panie Klubowiczki zachęcają do przeczytania książki. Jest tego warta.
Oprac. Izabela Feddek
15 lat DKK – jubileusz z książką „Świeccy” w tle
15 lat DKK – jubileusz z książką „Świeccy” w tle
26 kwietnia to szczególna data dla Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu, bowiem tego dnia 15 lat temu odbyło się pierwsze spotkanie naszego klubu. Okazja do świętowania nie byle jaka, dlatego spotkanie rozpoczęliśmy od jubileuszowego tortu, który tradycyjnie rozkroiła Pani Emilia. Nie zabrakło życzeń i oczywiście wielu wspomnień. Klubowicze mieli okazję obejrzeć film „Godzinami o książkach”, prezentujący pierwszy rok działalności DKK w Polsce oraz prezentację zdjęć z naszych spotkań. Naszą piętnastoletnią przygodę literacką rozpoczęliśmy od książki „Lala” Jacka Dehnela. W tym czasie spotkaliśmy się 170 razy i przeczytaliśmy aż 228 książek. Spotkania DKK wśród naszych czytelników cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem, a do DKK należały łącznie 34 osoby, z czego obecnie członkami jest 19 osób. Dobór książek do dyskusji zawsze podyktowany jest gustami literackimi Klubowiczów, ale jesteśmy otwarci na różne gatunki literackie, od książek biograficznych, wspomnieniowych, podróżniczych, reportaży, aż po literaturę beletrystyczną. Wspólnie poznajemy twórczość cieszących się popularnością i mniej znanych autorów. I o to przecież chodzi. Oprócz naszych dyskusji literackich, DKK to również spotkania autorskie z wieloma uznanymi pisarzami, podróżnikami i reporterami oraz osobami związanymi z naszym miastem i regionem, a także udział w warsztatach literackich: poetyckich, czy na temat współczesnej literatury polskiej, austriackiej, norweskiej, oraz literatury islandzkiej. Wspomnieć należy, że nasze dyskusje zaowocowały recenzjami naszej Klubowiczki Pani Wiesławy Richert, które kilkakrotnie zostały nagrodzone w konkursie „Klubowicze do klawiatur!”, organizowanym przez Instytut Książki.
Jak przystało na jubileusz nie mogło zabraknąć upominków dla Klubowiczów. Każdy otrzymał torbę, ołówek i zakładkę DKK. Miłą niespodziankę sprawiła Klubowiczom p. Emilia, która dla wszystkich samodzielnie wykonała zakładki do książek, a moderator dodatkowo otrzymał wianek literacko ozdobiony.
Następnie przyszedł czas na dyskusję o książce. Jubileuszowe spotkanie upłynęło na wyjątkowej lekturze, nie mogło być inaczej. Klubowicze mieli okazję nie tylko przeczytać debiut powieściowy „Świeccy” Marcela Andino Veleza, który do kreacji świata przedstawionego swojej powieści wykorzystał historię i topografię naszego miasta, ale również wziąć udział w spotkaniu autorskim w ramach Światowego Dnia Książki, zorganizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Świeciu. Marcel Andino Velez to bardzo ciekawa postać: etnograf, dziennikarz, menedżer kultury, a obecnie opiekun medyczny i koordynator opieki geriatrycznej. Zrezygnował z funkcji wicedyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, by opiekować się chorymi rodzicami i stworzyć organizację Młodszy Brat, zajmującą się rodzinną koordynacją opieki geriatrycznej. Jego ojciec pochodził z Ameryki Łacińskiej, z Ekwadoru, stąd obcobrzmiące nazwisko autora. Książka „Świeccy” to współczesna, ale alternatywna saga rodzinna, której akcja dzieje się w miasteczku zarządzanym przez bogatą i wpływową rodzinę miłośników sztuki - Świecckich. W powieściowym Świeciu mamy wszystko: miejsca pracy, tanie mieszkania, nowoczesne muzea, klub w piłkarskiej Ekstraklasie a nawet tramwaje. Zaznaczyć należy, że historia miesza się tu z fikcją literacką i należy pamiętać, że powieść jest baśnią o skrawku Polski, gdzie żyje się łatwiej i piękniej. Klubowicze z dużym zaciekawieniem sięgnęli po tę powieść. Jednych urzekła, pozostali przyznali, że momentami nie czytało jej się łatwo. Osoby, które były na spotkaniu autorskim chętnie dzielili się swoimi odczuciami, za każdym razem podkreślając, że autor wywarł na nich bardzo pozytywne wrażenie, a spotkanie przyczyniło się do innego spojrzenia na „Świeckich”, oczywiście na korzyść. Podkreślili, że książka Marcela Andino Veleza ukazuje współczesne polskie społeczeństwo, takie jakie niestety jest, ale także takie jakie powinno być. Zauważyli, że bardzo ciekawe jest spojrzenie na historię i połączenie jej z życiem bohaterów. Byli pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką autor włożył w poznanie historii naszego miasta, a która szczególnie widoczna jest w części zawierającej „Gawędy dziadka Henryka” stanowiąca dodatek historyczny, który można czytać po kolei, ale i osobno. Dlaczego właśnie Świecie stało się bohaterem książki „Świeccy”? Wizyta w Świeciu zainspirowała go do osadzenia fabuły właśnie w Świeciu, a spacer po naszych Diabelcach stworzył w jego głowie pomysł na ród Świeckich. Klubowicze w trakcie lektury wraz z bohaterami kroczyli po ulicach miasta i okolic, choć nie zawsze było to łatwe, bowiem autor trochę mieszkańcom Świecia namieszał. Na zakończenie Klubowicze stwierdzili, że warto było przeczytać tę książkę, chociażby po to, aby przekonać się jak sportretował Świecie w swojej powieści Marcel Andino Velez. Niektórzy zadeklarowali się, że przeczytają ją jeszcze raz, aby bliżej i lepiej przyjrzeć się powieściowym mieszkańcom Świecia.
moderator Marcin Warmke
Więcej...
Relacja ze spotkania DKK w Przechowie
Podczas marcowego spotkania DKK Panie Klubowiczki miały okazję po raz pierwszy zapoznać się z holenderską prozą. Marente do Moor to laureatka Nagrody Literackiej Unii Europejskiej i AKO Literature Prize, a książka „Holenderska dziewczyna” jej autorstwa okazała się sukcesem wydawniczym i została entuzjastycznie przyjęta w Holandii. Odmiennego zdania były czytelniczki.
Fabuła jest dość prosta. Młoda Holenderka Janna zostaje wysłana przez ojca do Niemiec w celu doskonalenia sztuki szermierczej. Nauczycielem jest przyjaciel ojca z czasów pierwszej wojny światowej, arystokrata Egon. Obaj mężczyźni poznali się w szpitalu, gdzie Egon przechodził operację po odniesionych ranach podczas działań wojennych. Ojciec Janny był tam lekarzem i on właśnie udzielał mu pomocy. Odniesione rany pozostawiły u Egona blizny szpecące twarz. Uczniami Egona są również dwaj bliźniacy, którzy rywalizują o względy Janny. Ich matka, dość ekscentryczna osoba, jest kochanką Egona. W domu Egona pojawiają się także inni uczniowie fechtunku – studenci. Pojawiają się również zwolennicy rodzącego się w Niemczech faszyzmu, chociaż sam Egon dystansuje się od tego. Janna ulega fascynacji dużo starszym Egonem, pomimo że jest on osobą wymagającą, tajemniczą, bardzo konkretną i czasami arogancką. Traci z nim swoją dziewczęcą niewinność. Akcja powieści została osadzona w momencie dochodzenia do głosu faszyzmu w Niemczech. Jest rok 1936. Doświadcza tego również Egon, gdy jego przyjaciel musi uciekać do Francji przed antysemickimi prześladowaniami. Jego dom odwiedza grupa młodych faszystów, którzy bez powodu demolują mu budynek. Także zatrudniony u Egona ogrodnik okazuje się zwolennikiem faszyzmu. Czytając książkę Panie Klubowiczki odniosły wrażenie, że panuje w niej chaos. Fabuła książki jest bardzo poszarpana i trudno śledzić wątki dotyczące poszczególnych bohaterów. Ponadto oceniły ją wprost jako nudną, o mało ciekawej tematyce. Niektóre z Pań nie doczytały jej do końca. Za minus wskazały również małą ilość dialogów i zbyt wolne tempo akcji. Rzeczywiście jest w niej zbyt wiele opisów wydarzeń, wspomnień sennych i zbędnych dygresji. Ponadto dużo tu niedomówień i niedopracowań. Nawet samo zakończenie jest mało konkretne.
Nie jest to książka dla każdego czytelnika. Rekomendowana jako książka historyczna może zawieźć wielu czytelników. O gustach podobno się nie dyskutuje. Komu się spodoba, a komu nie – to się okaże. Po prostu należy ją przeczytać. Każdy musi wyrobić sobie własne zdanie o niej.
Oprac. Izabela Feddek
Relacja z marcowego spotkania DKK
„Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”. Zbigniewa Rokity
„Przylepka i potwór” Susany Osorio-Mrożek
Przedmiotem dyskusji podczas marcowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu były dwie książki. Spotkanie otworzyła rozmowa o nagrodzonej Nagrodą Nike 2021 książce, zbiorze reportaży Zbigniewa Rokity: „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”. Dodać należy, że pozycję tę doceniło nie tylko jury konkursu, ale również czytelnicy. W organizowanym corocznie plebiscycie reportaż Zbigniewa Rokity otrzymał najwięcej głosów, zdobywając tym samym Nagrodę Nike Czytelników. Do tego grona dołączyli także Klubowicze DKK w Świeciu, którzy ocenili książkę bardzo dobrze. Klubowicze przyznali, że tak niewiele wiemy o Śląsku. Według nich autor w swojej książce doskonale opowiedział o „śląskości”, którą jak sam przyznał, bliżej poznawał podczas zbierania materiałów do książki. Klubowicze trafnie zauważyli, że „Kajś” to książka o korzeniach i o tożsamości. Autor znakomicie podaje dużo ważnych faktów o Górnym Śląsku. Śląsk to coś więcej niż tylko Katowice z Gliwicami i przyległościami. Swoją opowieść rozpoczyna od obszernego wstępu historycznego, który już od samego początku odwołuje się do rodzinnej historii autora. To historia ludzi, którzy mogli być wszystkim - Niemcami, Polakami, ale byli i są przede wszystkim Ślązakami, zakorzenionymi i pielęgnującymi własną pamięć. Ta złożoność tożsamości była głównym tematem naszej dyskusji. Klubowicze jednogłośnie powiedzieli, była to interesująca lektura, która jest bardzo mądrze napisana. Z pewnością „Kajś” Zbigniewa Rokity jest książką wartą przeczytania i godną polecenia!
Druga część spotkania toczyła się wokół książki Susany Osorio-Mrożek „Przylepka i Potwór. Nasza historia w listach i wspomnieniach”. To pozycja ukazująca nieznane oblicze mistrza absurdu – Sławomira Mrożka. Autorką tej biografii jest jego żona, Susana Osorio-Mrożek. Z pewnością jest to bardzo osobista opowieść Susany Mrożek, która poznała pisarza w 1979 roku w Meksyku. Z jej relacji wynika, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jak wyglądało ich wspólne życie? W skrócie: zakochali się, rozjechali, pisali do siebie, szukali się, spotykali w Europie, rozstawali, wchodzili w nowe związki, ranili i tęsknili. Jak stwierdzili Klubowicze, miłość ma różne oblicza i niechętnie trzyma się jakichkolwiek ram. Tolerancja, wyrozumiałość i dostosowanie się do partnera są ważne w każdym związku. Według Klubowiczów Susanę i Sławomira Mrożka łączyła trudna miłość, w której brakowało partnerstwa. Jak trafnie zauważyli, to Susana zabiegała o jego względy, otaczała opieką i darzyła nieodwzajemnioną miłością. Trudno jest określić, do jakiego gatunku literackiego można zaliczyć tę pozycję. Nie jest to typowa biografia, raczej książka wspomnieniowa. Kanwą książki są listy, które pokazują inne oblicze prozaika, satyryka, dramaturga i mistrza absurdu. Zdania na temat tej książki były podzielone. Jedni stwierdzili, że przeczytali ją z wielkim zainteresowaniem, szczególnie listy, które małżonkowie wymieniali podczas rozłąki. Drudzy zarzucali niespójność i monotonię. Jedna z Klubowiczek podkreśliła, że czytając „Dzienniki” Sławomira Mrożka miała inne wyobrażenie o pisarzu, niż jakie ukazała autorka „Przylepki i Potwora”. Według niej listy są nieciekawe, monotonne i pozbawione romantyzmu.
„Przylepka i Potwór” to historia 25 lat związku tej nietypowej pary. To historia ich niekonwencjonalnej miłości, tęsknoty i prawdziwych problemów: choroby, depresji i śmierci pisarza. Dyskusja pokazała, że Susana Osorio-Mrożek przedstawiła własny obraz Sławomira Mrożka, obraz z pewnością zakochanej kobiety, kobiety, która nie tylko była jego żoną, ale tłumaczką i przyjacielem. Choć Klubowicze stwierdzili, że brak jej talentu literackiego, to wspominali jej artykuły dotyczące kuchni meksykańskiej, ukazujące się w prasie w latach 80-tych. Zauważyli również, że autorka rzetelnie opisała sytuację kobiet w Meksyku, przytoczyli, podobieństwa zawarte w zbiorze reportaży Beaty Kowalik „No pasa nada!”, w których również przedstawione zostało kobiece oblicze Meksyku.
Książki biograficzne, wspomnieniowe cieszą dużym zainteresowaniem czytelników, być może „Przylepka i Potwór” Susany Osorio-Mrożek innym przypadnie do gustu. Właściwie nikt z Klubowiczów nie powiedział, że nie przeczytał tej książki, co może świadczy o tym, że nie jest ona aż taka zła.