Jerzy Illg opowiadał o Noblistce
Senat Rzeczypospolitej Polskiej rok 2023 ustanowił Rokiem Wisławy Szymborskiej, w setną rocznicę urodzin poetki. Wisława Szymborska była wyjątkową postacią w świecie literatury, a uniwersalny wymiar jej poezji potwierdzają tysiące czytelników. Z tej okazji 26 września 2023 roku w MBP w Świeciu odbyło spotkanie z Jerzym Illgiem, wydawcą i bliskim przyjacielem Wisławy Szymborskiej. Jerzy Illg jest wybitnym polskim filologiem, doktorem nauk humanistycznych, publicystą i krytykiem literackim. Od 1983 roku redaktorem, a od 1992 roku redaktorem naczelnym Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak – jednego z największych i prestiżowych wydawnictw w Polsce. Z racji, że spotkanie poświęcone było Wisławie Szymborskiej obfitowało w szereg ciekawych wspomnień, anegdot i refleksji na temat niezwykłej przyjaźni Illga z Szymborską. Nasz gość przedstawił poetkę jako żywą, cudowną osobę i z ogromnym poczuciem humoru. Jak podkreślił „Jest to cud, który przydarzył się naszej literaturze”. Jak dobrze wiemy noblistka bardzo ceniła swoją prywatność, nie lubiła blichtru i przesadnego zainteresowania jej osobą. Warto jednak podkreślić, że choć uwielbiała samotność, to nie unikała ludzi. Jak wspomniał nasz gość, na jej słynne wieczory, nazywane loteryjkami, zapraszała osoby, które lubiła, a grono dobierała tak, by każdy w towarzystwie czuł się dobrze. Jak się okazuje dyplomacja była wielką sztuką Szymborskiej - dobierała słowa tak, by nikogo nie urazić. W trakcie spotkania nie mogło zabraknąć wątku dotyczącego przyznania Szymborskiej Literackiej Nagrody Nobla. Sam Jerzy Illg miał okazję trzykrotnie uczestniczyć w uroczystościach przyznania tej nagrody w Akademii Szwedzkiej: w 1987 roku przy okazji przyznawania wyróżnienia Josefowi Brodskiemu, w 1995 kiedy nagrodę odbierał irlandzki poeta Seamus Heaney oraz gdy Nobla otrzymała nasza poetka. Uczestnicy spotkania mieli okazję posłuchać wielu wspomnień dotyczących „tragedii sztokholmskiej”, jak określi przyjaciele poetki przyznanie jej tej prestiżowej nagrody. Mówca przytoczył historię związaną ze zdjęciem noblistki, na którym pozuje z jego psem Noblem, które ukazało się na wszystkich okładkach szwedzkich gazet. Podczas spotkania uczestnicy mogli się przekonać, że Jerzy Illg to nie tylko redaktor naczelny Znaku, to człowiek instytucja w świecie kulturalnym Krakowa. Dzięki pracy w krakowskim wydawnictwie Znak spotkał na swojej drodze i zdobył przyjaźń wielu pisarzy, poetów, wydawców. Autor książki „Mój Znak” przytoczył także historie o przyjaźniach, literackich odkryciach i barwnych przygodach, m.in. wspominając postać Czesława Miłosza. Jak się okazuje nietypowe podejście do pracy i poczucie humoru pozwoliły mu być nie tylko wydawcą, ale także wystawiać kabarety czy kręcić filmy. Jerzy Illg przygotował niespodziankę, bowiem zaprezentował kilka fragmentów kabaretu przygotowanego na jubileusz 40-lecia wydawnictwa Znak, m.in. poetę Bronisława Maja, który wcielił się w szatniarkę z domu literatów na Krupniczej, panią Lolę. A także fantastyczny występ Wisławy Szymborskiej „Odwódki” z muzyką Zygmunta Koniecznego, wykonany przez Kwartet Okazjonalny, podczas benefisu prof. Andrzeja Szczeklika w 2003 roku. Spotkanie dowiodło, że Jerzy Illg jest doskonałym mówcą i przedstawicielem polskiej kultury wysokiej. Opowiedział nie tylko o przyjaźni z Wisławą Szymborską, czy spotkaniach z największymi pisarzami XX wieku, ale również zdradził, dlaczego relegowanie z uczelni w 1982 roku uważa za szczęśliwy zbieg okoliczności. Na zakończenie uczestnicy wysłuchali utworu muzycznego – interpretacji wiersza „Nienawiść” w wykonaniu Hanny Banaszak, gość natomiast odpowiedział na pytania publiczności i zachęcił do czytania poezji i polskiej literatury. Spotkanie zostało zorganizowane w ramach programu Dyskusyjne Kluby Książki, realizowanego i finansowanego przez Instytut Książki.
oprac. moderator Marcin Warmke
Spotkanie z Jerzym Illgiem
Zapraszamy na spotkanie z Jerzym Illgiem - Przyjacielem Wisławy Szymborskiej
Data: 26 września 2023 r. (wtorek)
Godzina: 12:00
Miejsce: MBP w Świeciu
Serdecznie zapraszamy na niezwykłe spotkanie z Jerzym Illgiem, redaktorem naczelnym Społecznego Instytutu Wydawniczego ZNAK i bliskim przyjacielem niezapomnianej poetki Wisławy Szymborskiej. To wydarzenie to hołd dla twórczości i pamięci jednej z najwybitniejszych postaci w polskiej literaturze.
Jerzy Illg to postać wyjątkowa - filolog, krytyk literacki, wydawca i nauczyciel akademicki z pasją do literatury. Jego osobiste związki z Wisławą Szymborską, częste spotkania w jego domu, czas spędzony razem z Czesławem Miłoszem, sprawiają, że to spotkanie będzie niezwykłe.
Jerzy Illg podzieli się z nami swoimi wspomnieniami, anegdotami i refleksjami na temat tej niezwykłej przyjaźni.
WSTĘP WOLNY!
Relacja z sierpniowego spotkania DKK
Ni ma jak Lwów!
Podczas sierpniowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu Klubowicze odbyli podróż do Lwowa, miasta, które odgrywa ważną rolę w historii naszego kraju. Lwów to nie tylko dawne polskie miasto, to kolebka kultury, historii i architektury. Przez większą cześć wieku XIX nosiło nazwę Lemberg i położone było na wschodnich rubieżach monarchii habsburskiej. Po pierwszej wojnie światowej stało się częścią Polski i do wybuchu drugiej wojny światowej nazywało się Lwów. Pod okupacją sowiecką przemianowano je na Lvov, a gdy zajęli je Niemcy ponownie nazwali je Lemberg. Gdy w 1944 roku Armia Czerwona wyparła Niemców, miasto weszło w skład Ukrainy i przyjęło nazwę Lviv, pod którą przywoływane jest do dzisiaj. Dzięki reportażom „Wymyślone miasto Lwów” Ziemowita Szczerka, Klubowicze bliżej poznali to miasto. Historyk i dziennikarz Ziemowit Szczerek specjalizuje się w tematyce Europy Wschodniej, a Lwów to po prostu jego miasto. Miejsce, które zna od lat i w którym czuje się u siebie. Choć Szczerek oprowadza czytelnika po tym mieście, to należy zaznaczyć, że nie jest to przewodnik, a raczej subiektywna, niespieszna opowieść o Lwowie. Autor ukazuje jak na przestrzeni czasu zmieniło się to miasto. Czytelnika prowadzi bocznymi uliczkami, wśród eleganckich kawiarni, obok młodych ludzi, pokazuje zróżnicowanie, wchodząc w sam środek miasta, dążąc do wnętrza poprzez odkrywanie kolejnych warstw, ściąganie kolejnych masek. Przedstawia perspektywę turysty, zestawiając ją ze spojrzeniem mieszkańca, tubylca, autochtona. Ujawnia nie tylko zróżnicowanie społeczne, ale także kulturowe. Reportaż „Wymyślone miasto Lwów” nie tylko zachęcił Klubowiczów do odwiedzenia tego szczególnego miasta, ale również przywołał wspomnienia. Ci, którzy już byli we Lwowie chętnie dzielili się własnymi spostrzeżeniami, pozostali zdeklarowali się, że jak tylko będzie to możliwe chętnie wybiorą się do Lwowa. W trakcie dyskusji Klubowicze przywołali też omawianą w DKK książkę Mariusza Urbanka „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna”, ukazującą jeden z najważniejszych ośrodków nauki, oświaty i kultury polskiej jakim był przedwojenny Lwów, a także sylwetki słynnych lwowskich matematyków: Steinhausa, Banacha, Ulama i Mazura. Według Klubowiczów „Wymyślone miasto Lwów” to bez wątpienia jest rzetelnie i dobrze napisanym reportażem, który czyta się dobrze i który warto przeczytać. W czasie spotkania Klubowicze mieli okazję zobaczyć klika archiwalnych zdjęć Lwowa oraz obejrzeć fragment filmu publicystycznego „Lwów - Dawniej i dziś”.
W drugiej części spotkania DKK omówiona została książka Małgorzaty Mikos „Wróć do mnie”. Tak się złożyło, że druga omawiana lektura również tematyczne związana jest ze Lwowem, bowiem losy bohaterów książki splatają się z tym miejscem. Małgorzata Mikos stworzyła opartą na prawdziwych wydarzeniach opowieść, w której zabiera czytelników w podróż do przeszłości. Bazując na dokumentach archiwalnych, pamiętnikach i wspomnieniach rodzinnych stworzyła powieść, w której fikcja literacka łączy się z prawdziwymi wydarzeniami. Historia ta rozpoczyna się od wyruszenia w podróż trójki przyjaciół Beaty, Adama i Szymona w celu poznania przeszłości swoich dziadków. Przyjeżdżają do niewielkiej miejscowości pod Lwowem, gdzie spotykają się ze starszą kobietą Heleną, która znała ich przodków, a w nich samych dostrzega podobieństwo do przyjaciół z dawnych lat. I tak rozpoczyna się historia przedstawiona w powieści. Jak pokazała dyskusja nie wszystkim Klubowiczom ta pozycja przypadła do gustu i nie wszyscy ją przeczytali do końca. Doszli jednak do wniosku, że każda historia jest warta opowiedzenia. Zdziwili się tylko, że autorka, której babcia pochodziła ze Lwowa, a dziadek z Buska pod Lwowem, sama osobiście nie odwiedziła rodzinnych miejsc. Przyznali, że wykonała ona ogromną pracę w zbieraniu materiałów do książki, ale niestety mnogość postaci nie ułatwiała lektury tej książki. Zastrzeżenia były też do języka powieści, bowiem nie brakuje w niej błędów stylistycznych. Podkreślili, że pomimo kilku zastrzeżeń, co do formy książki to autorce udało się oddać realia tamtych czasów. Porównując warsztatowo obie książki, Klubowicze wyższą ocenę wystawili reportażom Ziemowita Szczerka.
Marcin Warmke
(moderator DKK w Świeciu)
Relacja z czerwcowego spotkania DKK
Lars Mytting „Siostrzane dzwony” i „Tkanina z Hekne”
Czerwcowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu upłynęło na dyskusji o niesamowitej norweskiej sadze autorstwa Larsa Myttinga: „Siostrzane dzwony” i „Tkanina z Hekne”. Twórczość tego autora Klubowicze mieli okazję poznać w 2018 r. podczas warsztatów ph. „Współczesna literatura norweska”, poprowadzone przez tłumaczkę literatury norweskiej na język polski m.in. powieści Myttinga – Karolinę Drozdowską. Lars Mytting w Polsce znany jest głównie z powieści „Płyń z tonącymi” oraz „Porąb i spal”, która jest literaturą faktu, dotyczącą drewna, jego produkcji i obróbki. Urodził się w 1968 roku, debiutował jakiś czas temu, powieścią „Hestekrefter” (Konie mechaniczne), która została dobrze przyjęta zarówno przez czytelników jak i krytyków literackich. Książka ta, była najlepiej sprzedającym się debiutem w historii Norwegii. W 2010 roku napisał książkę o drewnie „Porąb i spal”, która w Norwegii odniosła wielki sukces, szacuje się, że egzemplarz tej książki ma u siebie w domu, co piąty Norweg, a sprzedano ponad milion egzemplarzy. Poprzez najnowsze dwa tomy sagi: „Siostrzane dzwony” i „Tkaninę z Hekne” Lars Mytting przenosi nas w świat norweskich legend i przekazów ludowych. Jak przyznali Klubowicze oba tomy czyta się jak bajkę, bowiem ciekawa fabuła powieści po prostu płynie. Podkreślili, że czyta się ją powoli, ale z zainteresowaniem, szczególnie zaciekawiła ich postać ambitnego pastora, który trafia do wsi Butangen, gdzie do tej pory życie płynęło spokojnym rytmem. To właśnie w tej niewielkiej norweskiej miejscowości z pokolenia na pokolenie przekazywana jest legenda o siostrzanych dzwonach, które ufundował Eirik Hekne po śmierci swych syjamskich córek. Tytułowe dzwony zawieszone są na szczycie starego kościoła słupowego, według legendy same biją ważnych dla wioski wydarzeniach. Oprócz pastora i studenta architektury poznajemy również Astrid Hekne, potomkinię fundatorów dzwonów. Początkowo zafascynowana młodym ambitnym pastorem poczuła się zdradzona w chwili, gdy zapadła decyzja o rozebraniu, przeniesieniu i wywiezienia do Drezna starego kościoła wraz z dzwonami. Klubowicze podkreślili, że autor bardzo precyzyjnie opisał architekturę i budowę słupową. Dodali, że mieli okazję widzieć taką budowlę w Karpaczu, gdzie znajduje się Kościół Górski Naszego Zbawiciela (powszechnie znany, jako Kościół Wang) przeniesiony w 1842 z miejscowości Vang, leżącej nad jeziorem Vangsmjøsa w Norwegii. W drugiej części „Tkanina z Hekne” dwadzieścia lat po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie Klubowicze poznali dalsze losy dzwonów, jeden z nich bije na dzwonnicy kościoła w Dreźnie, a drugi spoczywa na dnie norweskiego jeziora. Na kartach powieści ponownie pojawia się pastor Kai, który powraca do Butangen z osieroconym synem Astrid. Obiecał jej, że nie tylko zaopiekuje się jej synem, ale również, że odnajdzie ostatnie, najsłynniejsze dzieło syjamskich sióstr, tytułową „Tkaninę z Hekne”, przedstawiająca ich wizję sądu ostatecznego.
Podsumowując, Klubowicze bardzo dobrze ocenili obie powieści, choć jak przyznali momentami było dużo szczegółów, brak zwrotów akcji nie przeszkadzał w czytaniu, bowiem obie powieści czyta się bardzo dobrze. Według nich autor bardzo ciekawie przedstawił życie człowieka w zgodzie z naturą i tradycją, doskonale oddając norweskie klimaty z mieszanką skandynawskich wierzeń i wiarą katolicką, a także ciekawe połączenie realizmu z fantazją. Podkreślili ogromną wiedzę autora na temat architektury a także tkanin. Plastyczność prozy Myttinga sprawia, że czytając przenosimy się do niewielkiej norweskiej wsi poznając bohaterów bardzo realistycznie przedstawionych. Klubowicze zdeklarowali się, że będą niecierpliwie czekać na kolejny tom sagi Larsa Myttinga, a także pozostałe książki autora.
Marcin Warmke
(moderator DKK w Świeciu)
Następne spotkanie odbędzie się:
25 lipca o godz. 16:00
Przedmiotem dyskusji będzie książka:
Książę Harry „Ten drugi”
Relacja z marcowego spotkania DKK
„Życie Violette” Valérie Perrin
„Poli Raksy twarz” Krzysztof Tomasik
Marcowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki upłynęło na dyskusji o dwóch ciekawych książkach. Pierwsza z nich to biografia ikony polskiego kina lat sześćdziesiątych „Poli Raksy twarz” Krzysztofa Tomasika, publicysty, biografisty, autora książek i reportaży m.in. o polskim kinie i popkulturze w PRL-u. Poprzez swoją książkę autor przybliża czytelnikom fenomen aktorki, która w pewnym momencie wycofała się z życia publicznego i od wielu lat odmawia kontaktu z mediami. Co jest tego powodem? Wspólnie zastanawiali się Klubowicze i próbowali odpowiedzieć na to pytanie. W trakcie spotkania Klubowicze dzieli się swoimi wspomnieniami, które przywołała lektura książki. Był to dla nich sentymentalny powrót do przeszłości. Według nich Krzysztof Tomasik starał się pokazać obraz tamtej rzeczywistości, gdy młode dziewczęta tak jak Pola Raksa rozpoczynały swoją przygodę z filmem. Zebrane materiały do książki, udzielone przed laty wywiady stworzyły tytułowe twarze aktorki. Jak podkreślili Klubowicze, jest to rys jej kariery artystycznej. Doskonale pamiętają jej ważne role ze srebrnego ekranu, oczywiście nie można pominąć roli Marusi z serialu „Czterej Pancerni i pies”, tym bardziej, że jeden z odcinków tego serialu nagrywany był w naszym mieście. W XVI odcinku tego kultowego serialu zatytułowanym „Daleki patrol”, Świecka Fara stała się scenerią dla randki Janka (Janusz Gajos) z Marusią (Pola Raksa). Do nagrania tej sceny potrzebne bowiem były ruiny kościoła i Świecie ze zniszczoną i opuszczoną farą nadawało się do planu znakomicie. Klubowicze mieli okazję obejrzeć kilka zdjęć, kadrów z planu filmowego i wspominali jak w tamtym czasie podglądali pracę filmowców w naszym mieście. Podsumowując „Poli Raksy twarz” jak to biografia aktorki jest pełna opowieści o jej rolach filmowych i teatralnych, to portret ikony lat 60-tych. Jak wszyscy zgodnie przyznali to portret jednej z najpiękniejszych aktorek tamtego okresu, nie tylko ładnej, ale i niezwykle skromnej kobiety. Klubowicze stwierdzili, że choć w książce brakuje wypowiedzi samej Poli Raksy to szanują, decyzję aktorki, że chroni swoją prywatność, bowiem „nie wszystko jest na sprzedaż”.
Druga część spotkania DKK toczyła się wokół wyjątkowej książki „Życie Violette” francuskiej pisarki, fotografki i scenarzystki Valérie Perrin. Książka ta wywarła na Klubowiczach ogromne wrażenie. Jak sami przyznali jest to piękna powieść o oswajaniu śmierci, o stracie, ale o emocjach, uczuciach i nadziei. Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest Violette Toussaint, która jest dozorczynią na cmentarzu w niewielkim miasteczku w Burgundii, która pielęgnuje groby, hoduje kwiaty w przydomowym ogródku, ale co najważniejsze wspiera tych, którzy potrzebują tak jak ona pocieszenia. Tak jak pod szarym płaszczem chowa kolorowe sukienki, tak pod maską codzienności ukrywa swoją osobistą tragedię. Klubowicze podkreślili, że autorka fantastycznie zbudowała fabułę książki, ciekawie przedstawiając małymi krokami przeszłość Violette, którą zręcznie przeplata historiami innych bohaterów. Dużym walorem książki jest również niejednolita narracja. Według Klubowiczów „Życie Violette” to powieść niezwykła, opowiadająca o zawiłościach życia, ulotności chwili, ale i radości z drobiazgów, które składają się na nasze życie i z których należy się cieszyć. Klubowiczom bardzo spodobała się nie tylko treść książki, ale szata graficzna i liczne mądre cytaty otwierające poszczególne rozdziały. Podsumowując jest to powieść mądra, pełna refleksji i nadziei, książka, która ma również moc terapeutyczną. Dla Klubowiczów to niezapomniana i godna polecenia lektura. Klubowiczki zadeklarowały, że z wielką przyjemnością przeczytają kolejną książkę tej autorki (Cudowne lata), a jedna z Pań już jest w trakcie lektury nowej powieści V. Perrin. Zresztą jak sama przyznała „Życie Violette” dała do przeczytania aż trzem osobom w rodzinie. Klubowicze zdecydowanie polecają i zachęcają do lektury tej niezwykłej powieści, a zawarte w niej bardzo mądre i życiowe sentencje zostaną w ich myślach na bardzo długo!
moderator DKK Marcin Warmke
Relacja ze styczniowego spotkania DKK w Przechowie
Fredrik Kullberg to szwedzki pisarz i dziennikarz związany z gazetą „Chef”. Jest autorem książek popularnonaukowych o historii i kulturze Szwecji. W przeszłości pracował jako oficer prasowy szwedzkiego batalionu ONZ w Libanie.
„Wojna z pięknem” to synteza historycznych, urbanistycznych i socjologicznych zainteresowań autora. Oprowadza w niej czytelnika po swej rodzimej Szwecji. Zaglądamy do dużych miast, miasteczek i wsi. Wszędzie są zauważalne zmiany urbanistyczne. Nowoczesność wkracza wielkimi krokami, ale nie zawsze jest ona uzasadniona.
Dziennikarz Kullberg przemierzając Szwecję rozmawia z wieloma osobami: architektami, historykami, politykami, deweloperami, ekologami. Próbuje ustalić, kto jest odpowiedzialny za niszczenie kulturowego krajobrazu Szwecji.
Szwecja jest ogarnięta modą, polegającą na zastępowaniu tego co stare nowym. Nie każda zmiana jest dobra, a wyburzanie całych kwartałów starych XIX-wiecznych budynków celem postawienia betonowych kloców galerii handlowych odstaje od architektury miasta i ją szpeci.
Zmiany w pejzażu miast szwedzkich zachodziły już dawniej. W latach 1960-70 zlikwidowano 40% budynków powstałych przed 1900 r. Dzieje się to pomimo dużego oporu opinii publicznej, w kraju, w którym mieszkańcy kierują się zasadami demokracji i dążą do kompromisów. Coraz mniej budynków podlega ustawowej ochronie (nadawanie praw zabytku). Obecnie jest to tylko 18 budynków rocznie w całej Szwecji.
Problem dotyczy również terenów wiejskich, leśnych i kolejowych. Szwedzka Administracja Transportu burzy stare budynki dworcowe, które są dziedzictwem kulturowym, a w ich miejsce stawia nowoczesne konstrukcje. Lasy wycina się pod budowę centrów logistycznych. Na żyznych glebach powstają wielkie centra handlowe i parkingi, które, jak się okazuje, nie są w całości zagospodarowane.
Są miasta, które sprzeciwiają się masowym rozbiórkom i ich reorganizacji. W Ystad doceniono stare budownictwo i obok domów z 1480 r. z murem pruskim powstają nowoczesne budynki ze szklanymi frontami.
Peter Sorensen, jeden z rozmówców autora, jest inżynierem budownictwa, politykiem, grafikiem. Od kiedy zamieszkał w starym domu zaczął interesować się konserwacją budynków. Kupił stację kolejową z 1876 r, by jej nie zniszczono. Stwierdził, że troska w innych krajach (biednych czy bogatych) o dziedzictwo kulturowe „tkwi w duszy”. W Szwecji jest odwrotnie. Jest to kraj inżynierów, a ludzi zainteresowanych kulturą nazywa się w pejoratywny sposób: człowiek kardigan – nawiązuje do ubioru (rozpięty sweter) lub cioteczka kulturalna – uczestniczka spotkań literackich, spektakli, wernisaży.
Autor próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego jego kraj nowoczesny, doceniający równe prawa wszystkich ludzi, otwarty na różnorodność, stawiający ekologię i ochronę klimatu za priorytet, działa przeciwko swoim ideom. Początek tych zmian upatruje w założeniach wystawy w Sztokholmie, zorganizowanej w 1930 r. przez Szwedzkie Stowarzyszenie Rzemiosła i Wzornictwa Przemysłowego. Głównym jej motywem była propozycja nowych rozwiązań w budownictwie.
Panie Klubowiczki stwierdziły, że książkę czyta się bardzo ciężko. Jest w niej natłok fachowych terminów, pisana jest naukowym językiem. Jest po prostu monotonna i nudna. Dużym minusem książki jest brak fotografii opisywanych miejsc. Czytelnikowi pozostają tylko opisy, ale to w pełni nie przemawia do wyobraźni. Od strony reporterskiej na pewno rzetelnie oddaje istniejący problem, tym bardziej, że dotyczy on nie tylko Szwecji. Dla przeciętnego czytelnika książka trudna do przebrnięcia. Tylko dla zainteresowanych i pasjonatów.
Oprac. Izabela Feddek
Relacja z warsztatów „Współczesna literatura koreańska"
W piątek 23 września w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Świeciu odbyły się warsztaty ph. „Współczesna literatura koreańska”, w których uczestniczyli moderatorzy i członkowie Dyskusyjnych Klubów Książki w Świeciu. Warsztaty te poprowadziła profesor Ewa Rynarzewska, polska koreanistka, znawczyni i tłumaczka literatury koreańskiej, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego Wydziału Orientalistycznego.
Przedmiotem dyskusji była książka „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" Cho Nam-Joo. Już na wstępie prowadząca wspomniała, że ta książka to bardzo dobra okazja by porozmawiać o Korei. Jej autorka należy do młodego pokolenia koreańskich pisarek. Cho Nam-joo ukończyła studia na Wydziale Socjologii na Uniwersytecie Kobiet Ewha w Seulu. „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982” to jej trzecia powieść, w części oparta na własnych doświadczeniach. Poruszenie kwestii nierówności płci i dyskryminacji w Korei, sprawiło, że książka ta odbiła się szerokim echem, szczególnie wywołała oburzenie w środowisku młodego pokolenia mężczyzn. Cho Nam-joo poprzez swoją bohaterkę ukazała silną dominację patriarchatu w Korei. Prowadząca podkreśliła, że tę książkę można potraktować jako publicystykę, a nie jako powieść literacką. Profesor Ewa Rynarzewska ma w duszy Koreę, o czym mogli przekonać się Klubowicze. Nie tylko przybliżyła historię tego kraju, a także opowiedziała o początkach i korzeniach patriarchatu w Korei. Korea to - historyczna kraina na Półwyspie Koreańskim we wschodniej Azji, granicząca z Chinami i Rosją. Jej cały obszar zamieszkały jest przez jednolitą grupę etniczną - Koreańczyków. W Korei od XIV w., aż do 1910 roku panowała rodzima dynastia Joseon. Państwo koreańskie po serii najazdów mandżurskich, chińskich i japońskich izolowało się od świata. Na ukształtowanie mentalności Koreańczyków ogromny wpływ miały główne systemy religijno-filozoficzne dawnej Korei, głównie szamanizm, buddyzm, konfucjanizm i taoizm, choć ten ostatni już w znacznie mniejszym wymiarze.
Oprócz przybliżenia historii, tradycji i kultury Koreańczyków, nie mogło zabraknąć rozmowy o ich literaturze, która pokazuje nam Koreę w pigułce. Literatura południowokoreańska, szczególnie ta, której przekłady dostępne są po polsku i angielsku, jest licznie reprezentowana przez pisarki. Często podejmują one tematykę związaną z pozycją kobiet we koreańskim systemie politycznym i społecznym. Prowadząca poleciła współczesnych pisarzy, a właściwie pisarki, których książki warto przeczytać. Klubowicze zapytali również o pracę tłumacza. Według prof. Ewy Rynarzewskiej jest to bardzo inspirująca praca, w której tłumacz musi działać zachowawczo. Język koreański jest bardzo trudny i wysokokontrastowy tak jak koreańska kultura. Sporo trudności w tłumaczeniu sprawiła jej książka „Dworska tancerka” Shin Kyung-Sook.
Po ponad dwugodzinnych warsztatach Klubowicze nie kryli zadowolenia ze tego typu spotkania. Opowieści naszego gościa – prof. Ewy Rynarzewskiej, która posiada ogromną wiedzę na temat Korei, można słuchać godzinami. Wspomnieć należy, że książka „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" Cho Nam-Joo bardzo przypadła do gustu Klubowiczów, a niektórych zainspirowała do tego, aby sięgnąć po kolejną lekturę z literatury koreańskiej.
moderator DKK,
Marcin Warmke
Zapraszamy na warsztaty ph. „Współczesna literatura koreańska"
Więcej...
Relacja z lipcowego spotkania DKK
Tara Westover „Uwolniona”
Fredrik Kullberg „Wojna z pięknem. Reportaż o oszpecaniu Szwecji”
Podczas lipcowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu rozmawialiśmy o dwóch książkach: Tary Westover „Uwolniona” oraz Fredrika Kullberga „Wojna z pięknem. Reportaż o oszpecaniu Szwecji”. Naszą dyskusję rozpoczęliśmy od wstrząsającej opowieści Tary Westover, która dorastała w radykalnej mormońskiej rodzinie. „Uwolniona” to książka, która według użytkowników portalu Goodreads była numerem 1 w kategorii Autobiografia i pokonała głośne Becoming Michelle Obamy. Tara Westover urodziła się w górach Idaho, w radykalnej rodzinie mormonów. Tara i jej rodzeństwo spostrzegali świat oczyma radykalnego ojca. Żyjąc w całkowitej izolacji, często narażeni na niebezpieczeństwo, pozbawieni edukacji, podstawowej opieki zdrowotnej, doświadczali przemocy ze strony ojca. Autorka po raz pierwszy przekroczyła próg szkoły dopiero w wieku siedemnastu lat, aby po dziesięciu latach obronić pracę doktorską na jednym z najlepszych uniwersytetów świata, na Oxfordzie. To pragnienie wiedzy zmieniło jej życie, zaprowadziło za ocean i na inny kontynent, na Harvard i Cambridge. Jak stwierdzili Klubowicze Tara spotkała tam ludzi, mądrych i życzliwych, którzy wywarli ogromny wpływ na jej dalsze życie. Podkreślili, że autorka miała duże samozaparcie, choć wykluczana z życia społecznego przez ojca, zdobyła się na zmianę swojego życia. Dyskusja była bardzo żywa i ciekawa, Klubowicze zauważyli podobieństwa Mormonów do Romów. Dzielili się swoimi spostrzeżeniami podkreślając, że książka, choć jest bardzo wstrząsająca to bardzo im się podobała. Jest ona z gatunku książek poznawczych i pouczających. Jest to historia niewiarygodna, ale prawdziwa. „Uwolniona: to lektura obowiązkowa dla każdego, kto nie rozumie jak niebezpieczna może być fanatyczna religia, patriarchat praktykowany na co dzień i ignorowanie przez najbliższych, którzy mogą nas skrzywdzić.
Druga część spotkania toczyła się wokół zbioru reportaży Fredrika Kullberga „Wojna z pięknem. Reportaż o oszpecaniu Szwecji”, które m.in. opowiadają o wyburzaniu historycznych serc miast, wycinaniu lasów pod centra logistyczne i serwerownie w imię transformacji, innowacji, rewitalizacji, nowoczesności. Dziennikarz poprzez rozmowy z politykami, historykami, deweloperami, architektami, obala mit cudownego kraju z kolorowej okładki książki, próbuje odpowiedzieć na pytanie, dokąd prowadzi bezrefleksyjne rozumienie postępu i kto jest odpowiedzialny za niszczenie naturalnego krajobrazu Szwecji. Klubowicze podkreślili, że autor przedstawił aktualny temat, który dotyczy nie tylko Szwecji, również i naszego kraju, temat który w obecnych czasach ma zasięg globalny. Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej książki? Niestety nasza błękitno-zielona planeta z każdą sekundą coraz bardziej szarzeje, a beton to nasz sposób na oswojenie przyrody, przyczyniając się do powstawania ekstremalnych zjawisk pogodowych. Betonoza to problem, który dotyka każdego z nas, a nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że wokół naszych osiedli jest coraz mniej drzew i zieleni. Poprzez tę książkę warto się zastanowić czy należy poświęcać naturę kosztem nowego budownictwa! Według Klubowiczów reportaż F. Kullberga to książka warta przeczytania i zastanowienia się czy jesteśmy w takim samym szkodliwym podejściu jak Szwedzi?
moderator Marcin Warmke
Relacja ze spotkania DKK w Przechowie
Podczas marcowego spotkania DKK Panie Klubowiczki miały okazję po raz pierwszy zapoznać się z holenderską prozą. Marente do Moor to laureatka Nagrody Literackiej Unii Europejskiej i AKO Literature Prize, a książka „Holenderska dziewczyna” jej autorstwa okazała się sukcesem wydawniczym i została entuzjastycznie przyjęta w Holandii. Odmiennego zdania były czytelniczki.
Fabuła jest dość prosta. Młoda Holenderka Janna zostaje wysłana przez ojca do Niemiec w celu doskonalenia sztuki szermierczej. Nauczycielem jest przyjaciel ojca z czasów pierwszej wojny światowej, arystokrata Egon. Obaj mężczyźni poznali się w szpitalu, gdzie Egon przechodził operację po odniesionych ranach podczas działań wojennych. Ojciec Janny był tam lekarzem i on właśnie udzielał mu pomocy. Odniesione rany pozostawiły u Egona blizny szpecące twarz. Uczniami Egona są również dwaj bliźniacy, którzy rywalizują o względy Janny. Ich matka, dość ekscentryczna osoba, jest kochanką Egona. W domu Egona pojawiają się także inni uczniowie fechtunku – studenci. Pojawiają się również zwolennicy rodzącego się w Niemczech faszyzmu, chociaż sam Egon dystansuje się od tego. Janna ulega fascynacji dużo starszym Egonem, pomimo że jest on osobą wymagającą, tajemniczą, bardzo konkretną i czasami arogancką. Traci z nim swoją dziewczęcą niewinność. Akcja powieści została osadzona w momencie dochodzenia do głosu faszyzmu w Niemczech. Jest rok 1936. Doświadcza tego również Egon, gdy jego przyjaciel musi uciekać do Francji przed antysemickimi prześladowaniami. Jego dom odwiedza grupa młodych faszystów, którzy bez powodu demolują mu budynek. Także zatrudniony u Egona ogrodnik okazuje się zwolennikiem faszyzmu. Czytając książkę Panie Klubowiczki odniosły wrażenie, że panuje w niej chaos. Fabuła książki jest bardzo poszarpana i trudno śledzić wątki dotyczące poszczególnych bohaterów. Ponadto oceniły ją wprost jako nudną, o mało ciekawej tematyce. Niektóre z Pań nie doczytały jej do końca. Za minus wskazały również małą ilość dialogów i zbyt wolne tempo akcji. Rzeczywiście jest w niej zbyt wiele opisów wydarzeń, wspomnień sennych i zbędnych dygresji. Ponadto dużo tu niedomówień i niedopracowań. Nawet samo zakończenie jest mało konkretne.
Nie jest to książka dla każdego czytelnika. Rekomendowana jako książka historyczna może zawieźć wielu czytelników. O gustach podobno się nie dyskutuje. Komu się spodoba, a komu nie – to się okaże. Po prostu należy ją przeczytać. Każdy musi wyrobić sobie własne zdanie o niej.
Oprac. Izabela Feddek
Relacja z marcowego spotkania DKK
„Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”. Zbigniewa Rokity
„Przylepka i potwór” Susany Osorio-Mrożek
Przedmiotem dyskusji podczas marcowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu były dwie książki. Spotkanie otworzyła rozmowa o nagrodzonej Nagrodą Nike 2021 książce, zbiorze reportaży Zbigniewa Rokity: „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”. Dodać należy, że pozycję tę doceniło nie tylko jury konkursu, ale również czytelnicy. W organizowanym corocznie plebiscycie reportaż Zbigniewa Rokity otrzymał najwięcej głosów, zdobywając tym samym Nagrodę Nike Czytelników. Do tego grona dołączyli także Klubowicze DKK w Świeciu, którzy ocenili książkę bardzo dobrze. Klubowicze przyznali, że tak niewiele wiemy o Śląsku. Według nich autor w swojej książce doskonale opowiedział o „śląskości”, którą jak sam przyznał, bliżej poznawał podczas zbierania materiałów do książki. Klubowicze trafnie zauważyli, że „Kajś” to książka o korzeniach i o tożsamości. Autor znakomicie podaje dużo ważnych faktów o Górnym Śląsku. Śląsk to coś więcej niż tylko Katowice z Gliwicami i przyległościami. Swoją opowieść rozpoczyna od obszernego wstępu historycznego, który już od samego początku odwołuje się do rodzinnej historii autora. To historia ludzi, którzy mogli być wszystkim - Niemcami, Polakami, ale byli i są przede wszystkim Ślązakami, zakorzenionymi i pielęgnującymi własną pamięć. Ta złożoność tożsamości była głównym tematem naszej dyskusji. Klubowicze jednogłośnie powiedzieli, była to interesująca lektura, która jest bardzo mądrze napisana. Z pewnością „Kajś” Zbigniewa Rokity jest książką wartą przeczytania i godną polecenia!
Druga część spotkania toczyła się wokół książki Susany Osorio-Mrożek „Przylepka i Potwór. Nasza historia w listach i wspomnieniach”. To pozycja ukazująca nieznane oblicze mistrza absurdu – Sławomira Mrożka. Autorką tej biografii jest jego żona, Susana Osorio-Mrożek. Z pewnością jest to bardzo osobista opowieść Susany Mrożek, która poznała pisarza w 1979 roku w Meksyku. Z jej relacji wynika, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jak wyglądało ich wspólne życie? W skrócie: zakochali się, rozjechali, pisali do siebie, szukali się, spotykali w Europie, rozstawali, wchodzili w nowe związki, ranili i tęsknili. Jak stwierdzili Klubowicze, miłość ma różne oblicza i niechętnie trzyma się jakichkolwiek ram. Tolerancja, wyrozumiałość i dostosowanie się do partnera są ważne w każdym związku. Według Klubowiczów Susanę i Sławomira Mrożka łączyła trudna miłość, w której brakowało partnerstwa. Jak trafnie zauważyli, to Susana zabiegała o jego względy, otaczała opieką i darzyła nieodwzajemnioną miłością. Trudno jest określić, do jakiego gatunku literackiego można zaliczyć tę pozycję. Nie jest to typowa biografia, raczej książka wspomnieniowa. Kanwą książki są listy, które pokazują inne oblicze prozaika, satyryka, dramaturga i mistrza absurdu. Zdania na temat tej książki były podzielone. Jedni stwierdzili, że przeczytali ją z wielkim zainteresowaniem, szczególnie listy, które małżonkowie wymieniali podczas rozłąki. Drudzy zarzucali niespójność i monotonię. Jedna z Klubowiczek podkreśliła, że czytając „Dzienniki” Sławomira Mrożka miała inne wyobrażenie o pisarzu, niż jakie ukazała autorka „Przylepki i Potwora”. Według niej listy są nieciekawe, monotonne i pozbawione romantyzmu.
„Przylepka i Potwór” to historia 25 lat związku tej nietypowej pary. To historia ich niekonwencjonalnej miłości, tęsknoty i prawdziwych problemów: choroby, depresji i śmierci pisarza. Dyskusja pokazała, że Susana Osorio-Mrożek przedstawiła własny obraz Sławomira Mrożka, obraz z pewnością zakochanej kobiety, kobiety, która nie tylko była jego żoną, ale tłumaczką i przyjacielem. Choć Klubowicze stwierdzili, że brak jej talentu literackiego, to wspominali jej artykuły dotyczące kuchni meksykańskiej, ukazujące się w prasie w latach 80-tych. Zauważyli również, że autorka rzetelnie opisała sytuację kobiet w Meksyku, przytoczyli, podobieństwa zawarte w zbiorze reportaży Beaty Kowalik „No pasa nada!”, w których również przedstawione zostało kobiece oblicze Meksyku.
Książki biograficzne, wspomnieniowe cieszą dużym zainteresowaniem czytelników, być może „Przylepka i Potwór” Susany Osorio-Mrożek innym przypadnie do gustu. Właściwie nikt z Klubowiczów nie powiedział, że nie przeczytał tej książki, co może świadczy o tym, że nie jest ona aż taka zła.
Relacja z lutowego spotkania DKK w Filii nr 1
Po raz pierwszy Panie Klubowiczki miały okazję zetknąć się z twórczością Ann Patchett. „Dom Holendrów” to powieść, która nie jest przeznaczona dla każdego czytelnika. To smutna historia trzech pokoleń pewnej rodziny, opowiedziana w dość specyficzny sposób, poprzez powolną akcję i wielokrotne łączenie teraźniejszości z przeszłością.
Tytułowy dom Holendrów, wraz z całym wyposażeniem (meblami, bibelotami, obrazami , odzieżą po byłych właścicielach), kupuje Cyril Conroy. Traktuje go jako dobrą inwestycję, ponieważ sam pracuje w branży budowlanej. Przeprowadza się tu wraz z żoną Elną i dwójką małych dzieci – Maeve i Dannym. Mieszkańcami domu są również dwie siostry – pomoce domowe i opiekunka do dzieci. Nowy dom przytłacza i przeraża Elnę, w końcu go znienawidziła. Po pewnym czasie, bez zapowiedzi, opuszcza rodzinę i wyprowadza się. Jej zniknięcie na trwałe odcisnęło piętno na życiu rodzeństwa, które w tym domu przeżyło znaczną część swego dzieciństwa. Ojciec dzieci ożenił się ponownie. Andrea - nowa żona, nigdy nie stała się bliską osobą dla rodzeństwa. Zadbała natomiast o finansowe zabezpieczenie dla siebie i swoich dwóch córek. Po przedwczesnej śmierci Cyrila jego dzieci zostają wypędzone z rodzinnego domu przez macochę. Rodzeństwo nigdy nie mogło się z tym pogodzić. Przez wiele lat, co kilka miesięcy, podjeżdżało pod swój dom obserwując go i jego mieszkańców z samochodu. Z chwilą opuszczenia domu rodzeństwo mogło liczyć tylko na siebie. Ich relacje bardzo zacieśniły się. Byli dla siebie wsparciem w każdej sytuacji. Nawet w dorosłym życiu troszczyli się nawzajem o siebie. Maeve wspierała brata podczas kontynuowania studiów medycznych, do których nie miał przekonania. Danny, po założeniu własnej rodziny, często widywał się z siostrą, pomagał i opiekował się nią podczas choroby. To właśnie choroba Maeve była przyczyną pojawienia się dawno niewidzianej matki, której zniknięcie przed wielu laty tak bardzo zaważyło na dalszym życiu rodzeństwa. Dopiero teraz wyjawiła powody opuszczenia rodziny. Maeve szybko doszła do porozumienia z matką. Danny długo nie mógł jej wybaczyć porzucenia w dzieciństwie. Traktował ją jako obcą osobę, ponieważ jej nie pamiętał i nie znał. Historia zatoczyła koło, kiedy po śmierci Andrei dom rodziny Conroy trafia w ręce May, córki Dannego.
„Dom Holendrów” to opowieść o trudnym dzieciństwie rodzeństwa, którego utrata rodziców i domu rodzinnego wpłynęła na dorosłe życie bohaterów. Ta utrata stabilizacji w młodym wieku wpłynęła na dokonanie różnych wyborów w życiu dorosłym. Każde z rodzeństwa w różny sposób próbowało ułożyć sobie życie po wcześniejszej traumie. Nie zawsze było ono udane. Panie Klubowiczki przyznały, że początkowo powolna akcja książki nie była zachęta do czytania. Dopiero w dalszej kolejności, w miarę rozwoju sytuacji zaczęła być bardziej interesująca. Książka zawiera wiele wątków związanych z postaciami powieści dotyczących Andrei, jej córek, służby. Wystarczy tylko sięgnąć po książkę i ją przeczytać. To świetny portret rodziny i jej pogmatwane dzieje, jak stwierdziły Panie Klubowiczki.
Oprac. Izabela Feddek
- start
- Poprzednia strona
- 1
- 2
- 3
- Następna strona
- koniec